9 Stycznia
Wąwóz Berdj- rejon Tan Zaouaten
Wstajemy w baśniowym plenerze. Oddajemy się porannym czynnościom zatopieni w Tadrarcie -najpiękniejszej pustyni świata. W promieniu wielu kilometrów nie ma absolutnie nikogo. Jesteśmy tylko my i natura. Czujemy się bardzo bezpiecznie pod opieką naszych przewodników, którzy znają to środowisko na wylot i życzliwie służą pomocą.
Staramy się w miarę możliwości sprawnie zebrać aby ruszyć w dalszą drogę. Nieodłącznym elementem takiej wyprawy jest codzienne składanie i rozbijanie obozu. Bardzo dużym ułatwieniem okazują się być namioty dachowe (HDJ100) lub specjalnie przygotowane samochody z podnoszonymi dachami (HZJ78, HZJ79). Systemy te pozwalają w kilka chwil przygotować miejsce do spania, zapewniając więcej czasu na delektowanie się pięknymi widokami. Ich wadą jest stosunkowo duża waga, a w konsekwencji wyżej położony środek ciężkości samochodu, co niekorzystnie wpływa na stabilność auta podczas pokonywania trawersów. Załoga Hiluxa zapamięta lekcję, że istotnym czynnikiem znacznie usprawniającym życie w plenerze jest łatwy i szybki dostęp do całego ekwipunku wyprawowego. Prędkość wypakowania wszystkich rzeczy z samochodu a później zapakowania ich z powrotem powinna być przed wyprawą mierzona stoperem, aż do uzyskania zadowalającego czasu... Każda rzecz musi mieć swoje z góry oznaczone miejsce. Najlepiej opisać skrzynie i pudła tak, aby później nie tracić czasu na szukanie różnych drobiazgów. Świetnym rozwiązaniem są głębokie szuflady umożliwiające bezpośredni dostęp do pożądanej rzeczy. Tak naprawdę wyprawa zaczyna się długo przed wyjazdem. Im więcej czasu poświęcimy na przygotowania, tym bardziej satysfakcjonujące będzie nasze doświadczenie podczas podróży. "W życiu wszystko zależy od szczegółów"- to jest motto przewodnie Toma Sheppard-a, twórcy świetnego przewodnika dotyczącego wypraw samochodowych (zwłaszcza w terenie pustynnym) pod tytułem: "Vehicle-dependent Expedition Guide". Wyżej wspomniana myśl przewodnia autora książki ma duże znaczenie podczas każdej ekspedycji, bowiem jeśli przeoczymy jakiś detal na etapie przygotowań, np. zapomnimy czegoś zabrać, to podczas samej wyprawy nie będziemy mieć już możliwości na naprawienie tego błędu. Inną pozycją przydatną dla ludzi wybierających się na Saharę jest "Sahara Overland" Chrisa Scotta. Jednym z większych portali w sieci, dedykowany miłośnikom wypraw, który pozwala na bieżąco monitorować sytuację polityczną każdego zakątka globu oraz czerpać wiedzę dotycząca wszystkich aspektów podróżowania jest forum na: http://www.horizonsunlimited.com/
Rzetelne przygotowanie wymaga czasu, bowiem do przemyślenia i opracowania jest sporo: kosztorys, ramy czasowe, pozwolenia, wizy, bezpieczeństwo, promy, dokumenty kierowcy, typ odprawy celnej, ekwipunek kuchenny, campingowy, komunikacja ze światem i pomiędzy uczestnikami, nawigacja, odpowiednia odzież i obuwie, zapasy jedzenia, zapasy wody, zapasy paliwa, elektryka wyprawowa, wybór zespołu, wybór pojazdu, przygotowanie pojazdu i modyfikacje, ładowanie i mocowanie ekwipunku w samochodzie, specyfika danego terenu i tajniki jeżdżenia po nim, sprzęt do wyciągania auta z opresji, plan zachowania w sytuacji awaryjnej.
Poruszamy się dalej na północny-wschód Wąwozem Berdj. Nasz kierunek jest wymuszony przez otaczające nas skały- barierę nie do przebycia przez żaden pojazd. Dziś w planie między innymi podziwianie malowideł i rytów naskalnych wpisanych na listę światowego dziedzictwa UNESCO, a rozsianych po całym masywie Tadrart Acacus oraz po przylegającym do niego pasmie górskim Tassili N'Ajjer. Malowideł jest to w istocie zatrzęsienie. Ich liczba oceniana jest na tysiące. Wykonane są w różnych stylach. Najstarsze datuje się je na 12000 lat p.n.e, najmłodsze na 100r. n.e. Odzwierciedlają one zmiany w faunie i florze oraz różne sposoby życia populacji żyjących jedna po drugiej w tym rejonie Sahary. Przewodnik co chwila zatrzymuje się przy skale lub jaskini aby wskazać nam kolejne dzieło z zamierzchłych czasów, gdy była tu woda, zieleń i zwierzęta.
Przed opuszczeniem wąwozu zbieramy z przewodnikami drewno na ognisko.
Pomału wyjeżdżamy z Wąwozu Berdj na otwartą pustynię. Te miejsca gdzie skały wynurzają się z oceanu piachu są najpiękniejsze. Nagle naszym oczom ukazują się wydmy wysokie na kilkaset metrów. Honda XR650R nie ma najmniejszych problemów z poruszaniem się po piachu ponieważ jest lekka (jak na 650-tkę)- na sucho waży w granicach 130kg i ma duży zapas mocy (60koni). Jazda po wydmach to wielka frajda. Najważniejsze trzymać cały czas gaz, wtedy przednie koło jest odciążone i motocykl dobrze się prowadzi. Wrażenia jedyne w swoim rodzaju. Trzeba tylko uważać, bo można zostać uśpionym przez jednolitą, równą nawierzchnię, która zlewa się w jeden kolor i nie zauważyć np. 4-metrowego uskoku. Na każdą wydmę skłądają się różne rodzaje piaszczystej nawierzchni w zależności od przeważającego kierunku wiatru w danym miejscu: stok dowietrzny (łagodny) jest zazwyczaj twardy, stok zawietrzny (stromy) jest dużo bardziej luźny i przez to trudniejszy do pokonania.
Po zabawie na wydmach znajdujemy w rejonie Tan Zaouaten malownicze miejsce na nocleg gdzie piach jakby wylewa się przesmykiem spomiędzy wysokich skał. Jest czas na spacer i chwilę relaksu na ciepłym piasku. Tuaregowie rozpalają ognisko, częstują nas swoją słodką miętową herbatą i zabierają się do sporządzania kolacji. Dziś w menu: tagella- chleb pieczony na żarze z ogniska. Bazą jest kasza manna. Całkiem niezły. Jeśli zje się przy okazji trochę ziarenek piasku to pomogą w trawieniu. Uświadamiamy sobie jak mało jest w życiu potrzebne, aby być szczęśliwym. Ci ludzie mają tu wszystko a zwłaszcza niezmącony niczym spokój, który działa kojąco na człowieka.
Tuaregowie z wielkim taktem prowadzą rozmowy. Zawsze spokojnie czekają, aż dana osoba skończy wypowiedź. Nie spieszą się. Nie unoszą. Mówią jasno i na temat. Sposobem prowadzenia rozmowy wyrażają szacunek dla innych.
Tomasz Lorek
Rozpoczynamy cykl wspomnień z wyprawy wgłąb Sahary. Znajdujący się na południowo wschodnim krańcu Algierii Tadrart Rouge jest uważany przez wielu za jeden z najpiękniejszych rejonów pustynnych na Ziemi.
8 Stycznia 2017
Droga z Djanet do ued-u (z j.arab. "doliny") Berdj- miejsca naszego pierwszego noclegu.
7 Stycznia docieramy do Djanet- oazy znajdującej się na skraju ogromnego Parku Narodowego Tassilli n'Ajjer. Djanet to również raj dla miłośników starych Landcruiserów. Jest ich tutaj mnóstwo. Okazy z serii 40 i 60, które w Polsce są niezwykle rzadkie, tutaj można spotkać na każdym kroku. Suchy klimat sprawia, że blacha nie rdzewieje- a jest to jedyne co w Toyocie z tamtych lat może sprawiać większe problemy. Nie bez powodu większość pojazdów wybierających się na pustynię to Toyoty. Ich największą zaletą, która na pustyni może czasem decydować o życiu lub śmierci jest niezawodność.
Co jest największą dumą młodego Tuarega Chrif-a (czyt. Szerif-a), który nas eskortował od granicy do Djanet? -jego wielbłąd, a zaraz po nim- jego Landcruiser HJ61 z przebiegiem 1 milion 250 tysięcy km. Produkowany w latach 1985-90. Wyposażony w najlepszy silnik diesla montowany w Toyotach: 12H-T, czyli 4 litry z turbo. Zaczerpnięty z półciężarówki Hino. Potężny moment obrotowy już od 1600obr/min. Rozrząd na kołach zębatych, zero zbędnej elektroniki. Układ napedowy: mosty, skrzynia, reduktor- najmocniejsze w swojej klasie. Zawieszenie na resorach. Samochody te po dziś dzień są synonimem niezawodności w najtrudniejszych warunkach.
Możliwość przemieszczania się po pustyni na duże odległości daje wolność- wartość nadrzędną dla Tuaregów, którzy sami nazywają siebie "imazeghen" czyli wolnymi ludźmi. Inaczej określa się ich mianem "Kel tagoulmoust", czyli ludzi noszących zasłonę na twarzy (dot. Mężczyzn) skąd wynika również określenie "błękitni ludzie"- zasłony twarzy w kolorze indygo zabarwiały z czasem skórę. Ich językiem jest tamasheq, a pismem tifinagh. Określeniem obejmującym całą społeczność Tuaregów zamieszkującą w Mali, Nigrze, Algierii, Libii i Burkina Faso jest "Azawad". U Tuaregów mężczyzna ma dominującą rolę w rodzinie ale dziedziczenie odbywa się po linii matki (po kądzieli). Touaregowie od wieków prowadzili koczowniczy tryb życia zajmując się hodowlą owiec, kóz i wielbłądów oraz transportem karawanowym. Dawniej zajmowali się też łapaniem niewolników, handlowali już z Rzymianami. Utworzył się u nich pewien rodzaj systemu feudalnego z podziałem na szlachtę i potomków niewolników. Są mistrzami w przeżyciu na pustyni dlatego nigdy przez nikogo nie zostali podbici, ani nikomu podporządkowani. Przyjęli islam, ale zachowali też zbiór swoich pradawnych wierzeń. Według wiedzy ich przodków pozostawanie w jednym miejscu na dłużej niż 40dni przynosi nieszczęście. Stronili od złota, wybierając srebro jako materiał na ozdoby i amulety. Powiedzenie tuareskie głosi, że jedni ludzie dostali ziemię bogatą w wodę, aby móc zaznać szczęścia, a inni ludzie dostali pustynię aby łatwiej osiągnąć Boga.
Więcej o wierzeniach Tuaregów można przeczytać w artykule "Pustynia dżiny i Tuaregowie w prozie Ibrahima al-Koniego" autorstwa Ewy Machut-Mendeckiej oraz w książkach al-Koniego.
O życiu Tuaregów więcej w: "Tuaregowie z Sahary", Adam Rybiński, 1999, DIALOG Wydawnictwo Akademickie.
Po przyjeździe do Hotelu Zeriba wita nas nasz przewodnik- Tidjani, Tuareg ze szczepu Kel Ahaggar wraz dwoma pomocnikami: Abdel-em Kaber i tłumaczem Nordin-em.
Wieczorem Joniec-Team ściąga Hondę z paki Hiluxa. Rano planujemy kupić dodatkowe kanistry na paliwo aby wystarczyło na 7 dniowy pobyt na pustyni (w planach około 600km). Na pustyni paliwo to dystans, woda to czas. Ostatecznie oprócz pełnego baku (55L) mieliśmy 80L oleju napędowego na pace oraz blisko 60L benzyny dla motocykla. Zapakowaliśmy również 35L wody spożywczej + 54L wody pitnej.
Nazajutrz po przejechaniu 100km asfalt przeobraża się w szuter, a później mamy pierwszy kontakt z piachem, w którym oczywiście bez konkretnego obniżenia ciśnienia (w Hiluxie przewodnik doradził 1,5 Bara na przód i 1,9 Bara na tył) nie da się jechać.
W warunkach pustynnych konwój się wydłuża, każdy tworzy tumany kurzu, w których nikt nie ma ochoty jechać (raz ze względu na fatalną widoczność, dwa- aby niepotrzebnie nie zanieczyszczać filtrów powietrza). Nieodzowne są tutaj krótkofalówki, bez nich kierowcy oddaleni od siebie o kilkaset a czasem więcej metrów nie mogą się porozumieć. Obserwujemy z uwagą jak w tych warunkach radzi sobie przewodnik jadący nowym Hiluxem. A czuje on się tutaj jak ryba w wodzie. Doskonale czyta piach. Widać, że prowadzenie 4x4 pustynnym szlakiem jest dla niego chlebem powszednim. Na miejsce noclegu docieramy około 16:00. HDJ100 prowadzony przez Mietka jako jedyny z samochodów przypuszcza atak na pobliską wydmę i udaje mu się wyjechać tuż pod okap skalny. Aby wrócić z powrotem na dół użyliśmy: łopat, wyciągarki, obniżonego ciśnienia w kołach i sporego dystansu do całej sytuacji prezentowanego przez kierowcę.
Tuaregowie rozpalili ognisko, poczęstowali chętnych herbatą. Słodka, czarna z miętą lub zielona z miętą, napowietrzona od wielokrotnego przelewania. Świetnie gasi pragnienie. Zwyczajowo, pije się ją bardzo małymi łykami.
Tomasz Lorek
Masutatsu Oyama (twórca Kyokushin Karate), na którego wielu się powołuje i uważa za wzór do naśladowania mówił: ”Droga karate zaczyna się i kończy na uprzejmości. Bądź, zatem należycie i szczerze uprzejmy przez cały czas”.
Mówił również: „Głowę trzymaj nisko, lecz spoglądaj wysoko. Mów roztropnie. Miej dobre serce. Służ innym ludziom z czcigodną pobożnością – traktuj to, jako punkt wyjścia.”
Według Japończyków, szczególnie tych, którzy uprawiają sztuki walki takie słowa jak: prawość i sprawiedliwość, odwaga, wytrwałość, dobroć, uprzejmość, szczerość, honor i lojalność to „słowa mocy”.
Każdy z trenujących Kyokushin i inne sztuki walki kłania się wchodząc do Dojo (sali treningowej), oddając w ten sposób szacunek do miejsca oraz osób w nim trenującym. Wiele osób wszem i wobec mówi, że kierują się w życiu zasadami Kyokushin i Bushido. Jednocześnie te same osoby, mówiące, że kierują się wspomnianymi zasadami wpychają się do kolejki w sklepie lub nie ustępują miejsca staruszce w autobusie, czy tramwaju. Wiele osób mówi: „Kyokushin uczy pokory i szacunku”, a przy byle okazji mówią „uważaj, bo ćwiczę karate i mam brązowy pas” lub wykorzystują swoje umiejętności wobec mniejszych i słabszych. Często ludzie ciężko trenują w sali treningowej, a w domu nie robią nic żeby pomóc rodzicom czy młodszemu rodzeństwu. Czekają jak rodzice podadzą mi wszystko pod przysłowiowy „nos”. Kłaniasz się swojemu sensei czy koledze z sali treningowej czasem po stokroć, ale mijając na ulicy znajomych – sąsiadów bądź rodziców twoich kolegów z klubu odwracasz głowę i udajesz, że ich nie widzisz lub nie znasz.
Niestety coraz częściej przybywa ludzi, dla których „słowa mocy” to puste hasła, bez pokrycia w codziennym zachowaniu i postępowaniu.
Każdy podążający drogą Kyokushin powinien starać się, aby „słowa mocy” nie były tylko pięknie brzmiącymi słowami. Osu!
Masutatsu Oyama (twórca Kyokushin Karate), na którego wielu się powołuje i uważa za wzór do naśladowania mówił: ”Droga karate zaczyna się i kończy na uprzejmości. Bądź, zatem należycie i szczerze uprzejmy przez cały czas”.
Mówił również: „Głowę trzymaj nisko, lecz spoglądaj wysoko. Mów roztropnie. Miej dobre serce. Służ innym ludziom z czcigodną pobożnością – traktuj to, jako punkt wyjścia.”
Według Japończyków, szczególnie tych, którzy uprawiają sztuki walki takie słowa jak: prawość i sprawiedliwość, odwaga, wytrwałość, dobroć, uprzejmość, szczerość, honor i lojalność to „słowa mocy”.
Każdy z trenujących Kyokushin i inne sztuki walki kłania się wchodząc do Dojo (sali treningowej), oddając w ten sposób szacunek do miejsca oraz osób w nim trenującym. Wiele osób wszem i wobec mówi, że kierują się w życiu zasadami Kyokushin i Bushido. Jednocześnie te same osoby, mówiące, że kierują się wspomnianymi zasadami wpychają się do kolejki w sklepie lub nie ustępują miejsca staruszce w autobusie, czy tramwaju. Wiele osób mówi: „Kyokushin uczy pokory i szacunku”, a przy byle okazji mówią „uważaj, bo ćwiczę karate i mam brązowy pas” lub wykorzystują swoje umiejętności wobec mniejszych i słabszych. Często ludzie ciężko trenują w sali treningowej, a w domu nie robią nic żeby pomóc rodzicom czy młodszemu rodzeństwu. Czekają jak rodzice podadzą mi wszystko pod przysłowiowy „nos”. Kłaniasz się swojemu sensei czy koledze z sali treningowej czasem po stokroć, ale mijając na ulicy znajomych – sąsiadów bądź rodziców twoich kolegów z klubu odwracasz głowę i udajesz, że ich nie widzisz lub nie znasz.
Niestety coraz częściej przybywa ludzi, dla których „słowa mocy” to puste hasła, bez pokrycia w codziennym zachowaniu i postępowaniu. Każdy podążający drogą Kyokushin powinien starać się, aby „słowa mocy” nie były tylko pięknie brzmiącymi słowami. Osu!
„Osu” jest tym słowem, które od zawsze kojarzone było z Karate, a zwłaszcza z Karate Kyokushin. Co ciekawe nawet osoby, które nigdy nie trenowały tej sztuki walki niejednokrotnie kojarzą to słowo.
Nic dziwnego gdyż słowo „Osu” to chyba najczęściej słyszane słowo w Dojo Kyokushin lub na turniejach Kyokushin. Kiedy wchodzisz i opuszczasz Dojo kłaniasz się i mówisz „Osu”. Kiedy witasz się z kolegą trenującym Karate Kyokushin mówisz „Osu” zamiast „cześć”. Kiedy odpowiadasz na instrukcje lub zadajesz pytanie w czasie treningu mówisz „Osu” zamiast „tak” albo „rozumiem”.
Kiedy wykonujesz Kihon Waza (techniki podstawowe) w czasie treningu, każdej technice często towarzyszy głośne „Osu”. Kiedy na treningu praktykujesz Jiyu Kumite (wolną walkę) i twój przeciwnik wykona dobrą, twardą technikę mówisz „Osu” by uznać jego umiejętności. Wyrażając szacunek zawodnicy startujący w turniejach kłaniają się i mówią „Osu” do przodu, do sędziego i jeden do drugiego zarówno przed jak i po walce.
Słowo „Osu” jest używane w wielu sytuacjach i wydaje się, że ma bardzo wiele znaczeń. A co tak naprawdę oznacza?
„Osu” jest zestawieniem słów:
押し Oshi – oznaczające „Pchać”, „Napierać”
忍ぶ Shinobu – oznaczające „Przetrwać”
Oznacza to cierpliwość, determinację i wytrwałość. Zawsze, kiedy mówimy „Osu” przypominamy sobie o tym. Trening Kyokushin jest bardzo wymagający. Ćwiczysz tak ciężko, aż myślisz, że dotarłeś go granicy swoich wytrzymałości. Najpierw twoje ciało chce przestać, ale twój umysł pcha cię dalej – następnie twój umysł chce się zatrzymać, ale twój duch pomaga ci iść dalej. Znosisz ból. Wytrzymujesz. To jest „Osu”.
Karate Kyokushin nie da się nauczyć natychmiast. Trzeba całych lat, aby nauczyć się podstaw. Techniki podstawowe wykonywane są tysiące razy (Ren ma – „zawsze błyskotliwie”), aż staną się odruchowe i instynktowne, bez świadomej myśli (MUSHIN – „Poza świadomością”).
Bardzo łatwo jest doznać frustracji wykonując nieustannie te same techniki, szczególnie, kiedy nie widzimy postępów. W pokonaniu tej frustracji i kontynuowaniu treningu pomaga nam cierpliwość i determinacja. To jest „Osu”. Do „wspięcia na skałę” potrzebne jest absolutne i niesłabnące oddanie, w Kyokushin Karate to jest „Osu”. Duch „Osu” prawdopodobnie najlepiej opisany japońskie powiedzenie „Ishi no ue ni sannen”. W przetłumaczeniu to oznacza „Trzy lata na skale”. Symbolizuje to potrzebę, aby trwać przez cały czas - wytrwałość. Jest to jedna z najważniejszych filozofii Karate Kyokushin.
Budo-ka (ćwiczącemu Budo) nie jest łatwo – wytrącony z równowagi w zderzeniu z przeciwnościami zaczyna zdawać sobie sprawę, że dla zbliżenia się do swojego prawdziwego potencjału wymagany jest niezachwiany duch wytrwałości.
Ta siła charakteru rozwija się poprzez ciężki trening i znana jest, jako „Osu no seichin” (duch Osu). Słowo „Osu” wywodzi się z „Oshi shinobu”, które oznacza „Wytrwać, pomimo przeciwności”. To gotowość, żeby z wytrwałością brnąć przez ograniczenia i trwać pod każdym rodzajem presji.
Pojedyncze słowo „Osu” wychwytuje najwierniej, czym ostatecznie jest sztuka Karate, szczególnie Karate Kyokushin. Każdy, kto jest naprawdę zdolny do manifestowania „ducha Osu” w każdym słowie, zamyśle i działaniu może być uznany za mądrego i odważnego. Do treningu powinno się przede wszystkim podchodzić w „duchu Osu”.
Nawet początkującemu, który jest świadomy swoich braków treningowych i niekoniecznie chce się poddać wymogom treningu wystarczy jedynie uzmysłowienie, że przez wytrwałość i wolę kontynuacji, przychodzą wielkie fizyczne, umysłowe, duchowe i emocjonalne korzyści. Wszystko to potrzebuje tej specjalnej determinacji.
Zatem „Osu” oznacza cierpliwość, wytrwałość, szacunek i uznanie. Jest więc to bardzo ważne słowo w Karate Kyokushin. Używając słowa „Osu” przypominamy sobie o tych nieodzownych dla każdego trenującego Karate Kyokushin wartościach.
OSU!